Na Bosaka Przedszkole domowo-leśne | Dymaczewo Stare

Nasze miej­sce to wol­na szko­ła i przed­szko­le leśne, prze­strzeń gdzie na co dzień chma­ra dzie­cia­ków wraz z kil­ko­ma doro­sły­mi w kon­tak­cie z natu­rą pozna­je sie­bie i ota­cza­ją­cy ich świat. Wol­ne dzie­ci i bli­sko­ścio­wi doro­śli zre­zy­gno­wa­li z ławek i typo­wych sal szkol­nych na rzecz lasów i wła­sne­go pięk­ne­go ogro­du. Zasta­na­wiać by się moż­na, jaki zwią­zek ma szko­ła z per­ma­kul­tu­rą, i tu Was zasko­czy­my, bo ma i to cał­kiem spo­ry. Nasza spo­łecz­ność opar­ta jest na sil­nych pod­wa­li­nach bio­fi­lij­ne­go podej­ścia do życia. Szczę­ście jest naczel­nym celem naszej wędrów­ki, a skła­do­wą szczę­ścia jest zdro­wie, a zdro­wie pły­nie z tego jak żyje­my i co jemy. Zapra­sza­my więc Was nie do szko­ły, a miej­sca, gdzie powo­li w głę­bo­kim kon­tak­cie z natu­rą pozna­je­my dar życia. 

Infra­struk­tu­ra: Pięk­ny cegla­ny budy­nek po sta­rej szko­le, użyt­ko­we 130 m², trzy sale i kuch­nia + dwie toa­le­ty. Noc­le­go­wo wyglą­da to tak że na materacach/karimatach, zmie­ścić się może spo­koj­nie ponad 30 osób. Obok szko­ły znaj­du­ją się dwa pomiesz­cze­nia gospo­dar­cze, łącz­nie 70 m², któ­re po czerw­co­wym remon­cie spo­koj­nie mogą słu­żyć jako sale warsz­ta­to­we. Kuch­nia w peł­ni wypo­sa­żo­na z ponad 15-sto­ma miej­sca­mi do sie­dze­nia przy sto­le kuchen­nym. Teren oko­ło 3000 m², moż­na też roz­bić namio­ty. Na tere­nie 7 metro­wy namiot Tipi z miej­scem na ogni­sko i teren na per­ma­kul­tu­rę w prak­ty­ce, grząd­ki, kopu­ło­wa szkla­ren­ka, wybieg dla kur, oczko wod­ne w budowie.

Oko­li­ca: Otu­li­na Wiel­ko­pol­skie­go Par­ku Naro­do­we­go, znaj­du­je­my się minut­kę dro­gi od Par­ku, oraz pięć minut od jezio­ra Dyma­czew­skie­go. Park Naro­do­wy daje moż­li­wość na doświad­cze­nie lasu, jakie­go w mie­ście na pew­no nie zazna­my, a i na wsi też rzad­ko. Mnó­stwo tere­nów do wędro­wa­nia, pozna­wa­nia świa­ta przy­ro­dy. Samo Dyma­cze­wo to skrom­na wio­ska, oko­ło 400 miesz­kań­ców, gmi­na Mosi­na, powiat Poznański. 

W kil­ku sło­wach jesz­cze o per­ma­kul­tu­rze. W prak­ty­ce zaczę­li­śmy dopie­ro tej wio­sny, ogró­dek nie jest zbyt duży, ale w peł­nej goto­wo­ści do roz­wo­ju. Mamy zaso­by, bo sąsiad ma konie, więc i nawóz się znaj­dzie, kom­po­stu­je­my odpa­dy po obia­dach szkol­nych, więc i humus powsta­je, liście, gałąz­ki z drzew, jajecz­ka od kurek wol­no bie­ga­ją­cych; sło­mę od sąsia­da kupu­je­my, więc i ściół­ko­wać jest czym. Współ­pra­cu­je­my z Poznań­ską Koope­ra­ty­wą Spo­żyw­czą, więc sadzon­ki od dobrych rol­ni­ków też dosta­nie­my. Z dzie­cia­ka­mi pro­jek­tu­je­my ogród powo­li, ale mamy już swo­je sukcesy.

Żyw­ność: Gotu­je­my w naszym miej­scu wyłącz­nie wege­ta­riań­sko. Nie­ste­ty jesz­cze nie z wła­snych plo­nów, ale koope­ra­ty­wy i lokal­ny targ nam poma­ga­ją się wyży­wić, podob­nie więc będzie na kursie. 

Nasze ocze­ki­wa­nia: Chcie­li­by­śmy tym warsz­ta­tem dać ludziom moż­li­wość doświad­cze­nia głę­bo­kie­go kon­tak­tu z życiem, wodą, zie­mią, powie­trzem, miło­ścią do świa­ta. Pięk­nie połą­czyć to spo­tka­nie z odro­bi­ną opo­wie­ści o wol­nej edu­ka­cji, któ­ra ma bar­dzo dużo wspól­ne­go z byciem permakulturystą ;)

Leave a Reply