Istnieje dobry, naukowy dowód na to, że Ziemia rzeczywiście posiada niezwykłą zdolność do utrzymywania warunków odpowiednich dla Życia, mimo wielu zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych sił, które z łatwością mogłyby je zniszczyć w trakcie 4,6 miliarda lat historii naszej planety.
Przyjrzyjmy się wykresowi na rysunku 4. – wynika z niego, że średnia temperatura Gai nigdy nie była zbyt wysoka ani zbyt niska dla życia, mimo niekiedy cieplejszych i chłodniejszych okresów. Ten stosunkowo równomierny rozkład temperatur na Ziemi zadaje nam poważną naukową zagadkę, dlatego że skądinąd wiemy, iż Słońce (nasze podstawowe źródło energii) ewoluowało i zmieniało się w ciągu życia Gai.
Rysunek 4.: Zmiany temperatury Gai na przestrzeni epok geologicznych. (Zaczerpnięto z: K.C. Condie and R. E. Sloan, Origin and Evolution of Earth: Principles of Historical Geology, Prentice-Hall,1998)
Astrofizycy wykazali ponad sensowną wątpliwość, że w miarę upływu ziemskich epok geologicznych Słońce stopniowo zasilało Gaję coraz większym strumieniem energii. Ten stan rzeczy wynika z faktu, że procesy syntezy jądrowej zachodzące w głębi Słońca, gdzie wodór (H) łączy się w hel (He), nabierają rozpędu. Dzisiejsze Słońce jest o 25% jaśniejsze niż około 3,5 miliarda lat temu, kiedy po raz pierwszy na naszej planecie pojawiło się Życie, mimo to temperatura Gai nie wzrosła, lecz utrzymywała się przez te wszystkie lata w granicach dla niego optymalnych.
Dane na rysunku 4. to naukowe dowody, a to z pewnością najlepsze świadectwo istnienia Gai. Przypuszczenie, że jej stosunkowo stabilna temperatura mogłaby utrzymywać się przez tak długi czas na skutek przypadku, jest równoznaczne z wysoce nienaukową wiarą w cuda. Bardziej racjonalnie jest przyjąć, że dane te wskazują na wrodzoną tendencję planety do samoregulacji. Ale w jaki sposób tak się dzieje?
Jeśli Gaja jest w stanie utrzymać odpowiednie do życia warunki – mimo zewnętrznego stresogennego czynnika w postaci coraz bardziej rozpalonego Słońca – oznacza to, że Ziemia jest rzeczywiście w pewnym sensie żywa, ponieważ zdolność do samoregulacji jest cechą wszystkich żyjących istot. Ja czy ty nie różnimy się od Gai pod tym względem. Również jesteśmy w stanie utrzymać temperaturę ciała w bardzo wąskich widełkach pomimo szerokiego zakresu zmian temperatur zewnętrznych. Szereg mechanizmów pozwala nam to osiągnąć w sposób zupełnie nieświadomy. Kiedy na zewnątrz jest gorąco, zraszamy się potem, który parując, usuwa nadmiar ciepła z organizmu. Kiedy jest zimno, potrafimy przekierować przepływ krwi z kończyn i palców do ważnych narządów wewnętrznych takich jak wątroba i jelita. A dygotanie z zimna pozwala nam wygenerować dodatkowe ciepło.
Dowód na istnienie samoregulującej się Ziemi został potwierdzony również przez naukowców pracujących na Antarktydzie. Zespół poddał ekstrakcji rdzenie lodu z zamarzniętego kontynentu zawierające pęcherzyki powietrza, które zostały uwięzione podczas śnieżnych zawieruch nawet 700 tysięcy lat temu (rysunek 5. przedstawia część uzyskanych wyników). Analiza powietrza znajdującego się w pęcherzykach wzdłuż rdzenia lodu, wykazała, w jaki sposób poziomy dwutlenku węgla i temperatury zmieniały się względem siebie na przestrzeni setek tysięcy lat.
Rysunek 5.: Temperatura Gai w ciągu ostatnich 400 tysiącach lat, z danych pozyskanych z rdzeni lodowych z Vostok.
Warto zauważyć regularny rytm na wykresie temperatury i dwutlenku węgla przypominający tętno lub puls, widoczny w krótkich okresach ciepła co 100 tysięcy lat. W jednej z takich epok rozkwitła nasza cywilizacja. Nawet niewielka zmiana ilości światła słonecznego docierającego do Ziemi zdaje się wybijać rytm, wzmacniając efekty złożonych reakcji wewnętrznych. Zwróćcie uwagę na bliski związek pomiędzy dwutlenkiem węgla i temperaturą, a także na inny zadziwiający fakt: podczas każdego z okresów ochłodzenia ilość dwutlenku węgla nigdy nie spadła poniżej 180 ppm (liczba części na milion) i nigdy też nie przekroczyła 300 ppm w latach ciepła. Nawet naukowi sceptycy potwierdzają, że jest to dobitny dowód na zdolność Ziemi do samoregulacji. W przeciwnym wypadku można byłoby spodziewać się, że minimalne i maksymalne wartości na wykresie będą pojawiać się w sposób bardziej chaotyczny i nieprzewidywalny. Tym razem Gaja ujawniła się poprzez pęcherzyki prehistorycznego powietrza.
Ślady Gai odkrywamy nie tylko w pęcherzykach arktyczno-archaicznego powietrza. Dalsze mocne dowody na jej istnienie pochodzą ze studiów nad pozostałościami życia, z okresu historii Ziemi odkąd organizmy wielokomórkowe, a stało się to około 550 milionów lat temu, posiadały już na tyle wytrzymałe tkanki, by przetrwać w postaci skamielin. Wyniki tych badań prezentuje rysunek 6., na którym można zauważyć pięć wielkich okresów wymierania, kiedy różnorodność życia spadała gwałtownie do niepokojąco niskiego poziomu. Tak było na przykład w epoce permu 250 milionów lat temu, kiedy z płytkich mórz Ziemi znikło 95% form życia.
Rysunek 6.: Różnorodność i wymieranie w ciągu ostatnich 500 milionów lat. (Zaczerpnięto z: Richard B. Primack, Primer of Conservation Biology, Sinauer Associates Incorporated, 2004)
Ostatnie wymieranie na skalę globalną miało miejsce około 65 milionów lat temu, kiedy meteoryt o średnicy 10 kilometrów uderzył w Półwysep Jukatan u wybrzeży Zatoki Meksykańskiej. Po tej katastrofie nastąpiły rozległe, seryjne erupcje wulkanów na terenach dzisiejszych Indii. Co do przyczyn dalszych czterech globalnych ekstynkcji opinia środowisk naukowych jest podzielona. Większość ekspertów przychyla się do tezy o wpływie meteorytu lub zmianie poziomu mórz i temperatur wywołanych potężnymi siłami zderzających się płyt tektonicznych; część naukowców uważa jednak, że wszechobejmujący lawinowy spadek bioróżnorodności był spowodowany wieloma wewnętrznymi powiązaniami i zaburzeniami w ramach całego ekosystemu planety.
Zauważmy jednak uderzający fakt: po każdym masowym wymieraniu mijało od 5 do 10 milionów lat, a Ziemia znów zaczynała tętnić różnorodnym Życiem. Zdolność do odrodzenia po każdym obumieraniu jest kolejnym doniosłym dowodem na istnienie Gai.
Stephan Harding Animate Earth (drugi paragraf trzeciego rozdziału)
tłumaczenie Kamila Pawelska