To piękne, że na naturalnej budowie istnieje taka różnorodność materiałów. Drewno można wykończyć na pięć różnych sposobów, to zależy od wizji cieśli. Tynk będzie bardziej żółty lub czerwony, zależnie od liczby warstw i jakości gliny. Na standardowej budowie, wykorzystującej przemysłowy styropian czy pustaki, nie ma takiej dezynwoltury, tej różnorodności życia. To jest piękne. Dom będzie się też zmieniał w czasie, nawet w zależności od stron świata i natężenia wiatru.
Mieliśmy trzech specjalistów budowniczych i jednego cieślę z ekipy Biohabitat Opole. Oni nadzorują warsztaty, uczą innych. Reszta to warsztatowicze, którzy przyjeżdżali na tygodniowe „turnusy” i najczęściej po raz pierwszy w życiu mieli styczność z takimi materiałami. Na każdym z warsztatów przez te półtora miesiąca budowy znajdowali się ludzie, którzy sami planują podobną zabudowę. Ale najwięcej było architektek. Zdarzyło się, że siedzieliśmy przy ognisku w dwanaście osób i osiem z nich to były architektki. Uważam, że postępy prac nad naszym domkiem powinna dokumentować jakaś ekipa telewizyjna, z tego powstałby świetny reality show.
Powyższy fragment pochodzi z tekstu którego całość można znaleźć poniżej.
więcej na temat domu w Sudetach patrz:
społeczność Budujemy dom w Potoczku na fb.