artykuły

Nyeleni Polska Suwerenność żywnościowa Food Sovereignty

W Expo Tran­syl­wa­nia w Cluj Napo­ca w Rumu­nii w zeszłym tygo­dniu zakoń­czy­ło się kil­ku­dnio­we FORUM SUWERENNOŚCI ŻYWNOŚCIOWEJ Nyéléni Europe.

Nyéléni to mię­dzy­na­ro­do­wy oddol­ny ruch w obro­nie suwe­ren­no­ści żyw­no­ścio­wej. Celem forum było uzgod­nie­nie wspól­nej stra­te­gii wobec zagro­żeń glo­ba­li­za­cji, koor­dy­na­cja dzia­łań na pozio­mie lokal­nym, wska­za­nie potrze­by pra­cy u pod­staw i uświa­da­mia­nia spo­łe­czeń­stwa w spra­wach żyw­no­ści, bez pomi­ja­nia koniecz­no­ści zmia­ny współ­cze­snej poli­ty­ki rolnej.
 Nazwa Nyéléni pocho­dzi od imie­nia legen­dar­nej kobie­ty z afry­kań­skie­go Mali, któ­ra sym­bo­li­zu­je umie­jęt­ną gospo­dar­kę rol­ną, etos pra­cy, inwen­cji i eko­sys­te­mo­wej tro­ski. Zgod­nie z poda­niem Nyéléni jak praw­dzi­wa „afri­ca Mama” wykar­mi­ła swój lud – w ter­mi­no­lo­gii forum zapew­ni­ła mu food sove­re­ing­ty (suwe­ren­ność żyw­no­ścio­wą), stąd wła­śnie Nyele­ni sta­ła się patron­ką ruchu dając mu swo­je imię pod­czas pierw­sze­go świa­to­we­go forum w Sélin­gué, w Mali 2007 roku, kie­dy to zosta­ły usta­lo­ne ramy wspól­nej poli­ty­ki. Czy­taj dalej

Z Billem Mollisonem rozmawia Alan AtKisson (wiosna 1991)

w tłu­ma­cze­niu Agniesz­ki Zych dla Bio­top Lechnica
Defi­ni­cja permakultury

Alan: Wróć­my do per­ma­kul­tu­ry. Jaka jest two­ja aktu­al­na definicja?
Bill: Moż­na powie­dzieć, że jest to podej­ście racjo­nal­ne­go czło­wie­ka, któ­re zale­ca nie robić do wła­sne­go łóżka.
 Ale jeśli jest się opty­mi­stą, moż­na powie­dzieć, że to pró­ba stwo­rze­nia raj­skie­go ogro­du. A nauko­wiec może to porów­nać do cudow­nej sza­fy, w któ­rej moż­na powie­sić na wie­sza­kach każ­dą naukę i sztu­kę – i odkryć, że zawsze będzie paso­wać i two­rzyć har­mo­nię z resz­tą rze­czy w sza­fie. To układ, któ­ry nigdy nie usta­je w ruchu, a mimo to przyj­mu­je dane z każ­dej strony.
 Trud­no to objąć umy­słem – przy­naj­mniej ja tego nie potra­fię. Moż­li­we, że o per­ma­kul­tu­rze wiem wię­cej, niż więk­szość ludzi, a jed­nak nie potra­fię jej zde­fi­nio­wać… – cały wywiad.

Cuda permakultury Agnieszka Kręglicka – Wysokie Obcasy

Ist­nie­je ogród, w któ­rym tym buj­niej rośnie, im mniej się w nim robi…

To brzmia­ło zbyt pięk­nie, by mogło być praw­dzi­we. Są ogro­dy, w któ­rych nie trze­ba pleć, prze­ko­py­wać, usu­wać resz­tek zwię­dłych roślin, skła­do­wać kom­po­stu ani sys­te­ma­tycz­nie zasi­lać. Wszyst­ko się dzie­je z posza­no­wa­niem zasad rol­nic­twa eko­lo­gicz­ne­go, ale przy odpusz­cze­niu naj­bar­dziej znoj­nych jego elementów…
Cały arty­kuł i gale­ria zdjęć na stro­nie Wyso­kich Obca­sów.

podsiadla_kos

Eko-zrównoważona osada Platon, fragment REPUBLIKI (PAŃSTWA)

…naprzód zasta­nów­my się – mówi Sokra­tes – w jaki spo­sób będą czas spę­dza­li ludzie, któ­rzy się tak urzą­dzi­li. Pobu­do­wa­li sobie domy, nie­praw­daż? Poży­wie­nie będą robi­li i wino, i ubra­nia, i buty. Latem będą prze­waż­nie pra­co­wa­li nago i boso, a zimą odzia­ni i obu­ci jak nale­ży. Żywić się będą robiąc z jęcz­mie­nia kru­py, a z psze­ni­cy mąkę. Jed­no będą goto­wać, a z dru­gie­go cia­sto robić i dosko­na­łe plac­ki, i chle­by na jakichś trzcin­kach albo na czy­stych liściach będą poda­wa­li. Będą leże­li na pod­ściół­kach usła­nych z wikli­ny, z powo­ju i mir­tu. Będą sobie uży­wa­li, a dzie­ci przy nich też, będą potem popi­ja­li wino, wień­ce mając na gło­wach i śpie­wa­jąc na chwa­łę bożą, i roz­kosz­nie będą obco­wa­li z sobą, nie robiąc dzie­ci ponad stan, bo będą się bali ubó­stwa albo wojny.
 A Glau­kon pod­chwy­tu­je i powia­da: – Malu­jesz tę ucztę, a zda­je się, że nie dajesz tym ludziom nic do chle­ba 1)↓.
 — Praw­dę mówisz – odpar­łem. – Zapo­mnia­łem, że będą też mie­li coś do chle­ba. Sól oczy­wi­ście i oliw­ki, i ser, i cebu­lę, i sała­ty; jak to na wsi, będą sobie goto­wa­li. I chy­ba deser im poda­my; tro­chę fig, gro­chu, bobu, mir­to­we jagód­ki i żołę­dzie będą pie­kli w popie­le, popi­ja­jąc w mia­rę. W ten spo­sób pędząc życie w poko­ju – i w zdro­wiu, natu­ral­nie – będą umie­ra­li w póź­nej sta­ro­ści i takie same życie prze­ka­żą swo­im potom­kom.  Czy­taj dalej

Refe­ren­ces
1 „I byli­by szczę­śli­wi na wie­ki, gdy­by się chcie­li zawsze zado­wa­lać tym, co mają pod ręką w przy­ro­dzie. Nie­ste­ty, ode­zwać się w nich musi potrze­ba zbyt­ku, któ­ra się pod­czas roz­mo­wy odzy­wa w Glau­ko­nie, a ta pro­wa­dzi do cho­ro­by u jed­no­stek i pod­ko­pu­je zdro­wie pań­stwa. Pań­stwo się zalud­niać zaczy­na tłu­mem ludzi „nie­po­trzeb­nych”, jak łow­cy, arty­ści, kosme­ty­cy, kucha­rze, świ­nia­rze lub lekarze.
 Tro­chę to uwiel­bie­nie do pry­mi­ty­wu przy­po­mi­na Rous­se­au, a tro­chę idee gło­szo­ne w pew­nych zakła­dach przy­ro­do­lecz­ni­czych…” – Wła­dy­sław Witwic­ki – komen­tarz pisa­ny w 1948 -.-

Naturalny dom w Sudetach drewno, glina, słoma, konopie…

To pięk­ne, że na natu­ral­nej budo­wie ist­nie­je taka róż­no­rod­ność mate­ria­łów. Drew­no moż­na wykoń­czyć na pięć róż­nych spo­so­bów, to zale­ży od wizji cie­śli. Tynk będzie bar­dziej żół­ty lub czer­wo­ny, zależ­nie od licz­by warstw i jako­ści gli­ny. Na stan­dar­do­wej budo­wie, wyko­rzy­stu­ją­cej prze­my­sło­wy sty­ro­pian czy pusta­ki, nie ma takiej dezyn­wol­tu­ry, tej róż­no­rod­no­ści życia. To jest pięk­ne. Dom będzie się też zmie­niał w cza­sie, nawet w zależ­no­ści od stron świa­ta i natę­że­nia wiatru.

Mie­li­śmy trzech spe­cja­li­stów budow­ni­czych i jed­ne­go cie­ślę z eki­py Bio­ha­bi­tat Opo­le. Oni nad­zo­ru­ją warsz­ta­ty, uczą innych. Resz­ta to warsz­ta­to­wi­cze, któ­rzy przy­jeż­dża­li na tygo­dnio­we „tur­nu­sy” i naj­czę­ściej po raz pierw­szy w życiu mie­li stycz­ność z taki­mi mate­ria­ła­mi. Na każ­dym z warsz­ta­tów przez te pół­to­ra mie­sią­ca budo­wy znaj­do­wa­li się ludzie, któ­rzy sami pla­nu­ją podob­ną zabu­do­wę. Ale naj­wię­cej było archi­tek­tek. Zda­rzy­ło się, że sie­dzie­li­śmy przy ogni­sku w dwa­na­ście osób i osiem z nich to były archi­tekt­ki. Uwa­żam, że postę­py prac nad naszym dom­kiem powin­na doku­men­to­wać jakaś eki­pa tele­wi­zyj­na, z tego powstał­by świet­ny reali­ty show.

Powyż­szy frag­ment pocho­dzi z tek­stu któ­re­go całość moż­na zna­leźć poni­żej.

wyb_glin

wię­cej na temat domu w Sude­tach patrz:
spo­łecz­ność Budu­je­my dom w Potocz­ku na fb.

bud_dom

o permakulturze Geoff Lawton dla Krytyki Politycznej

Per­ma­kul­tu­ra to nauka o pro­jek­to­wa­niu. Jest to sys­tem pro­jek­to­wa­nia, któ­re­go celem jest zaspo­ko­je­nie róż­no­rod­nych potrzeb ludzi, w taki spo­sób, aby było to jed­no­cze­śnie korzyst­ne dla śro­do­wi­ska. Moż­na ją wyko­rzy­stać na zupeł­nie małych prze­strze­niach, na przy­kład w ogro­dzie przy domu, jak rów­nież do napra­wia­nia całych zde­gra­do­wa­nych ekosystemów…
Geoff Law­ton dla Kry­ty­ki Poli­tycz­nej, w roz­mo­wie z Mar­ci­nem Ger­wi­nem, cały tekst poni­żej

lawton_kryt

Geoff Law­ton jest dyrek­to­rem Per­ma­cul­tu­re Rese­arch Insti­tu­te w Austra­lii. Pro­wa­dził kur­sy per­ma­kul­tu­ry oraz pro­jek­ty w oko­ło 30 kra­jach świata.

Cicha rewolucja z Billem Mollisonem rozmawia Scott London

Bill Mol­li­son mówił o sobie, że jest śro­do­wi­sko­wym bio­lo­giem i wędrow­nym nauczy­cie­lem. Lecz moż­na przed­sta­wić go jako ani­ma­to­ra – pro­wo­ka­to­ra. Jego opu­bli­ko­wa­na w 1978 roku książ­ka Per­ma­cul­tu­re One zapo­cząt­ko­wa­ła mię­dzy­na­ro­do­wy ruch odno­wy zie­mi, uwa­ża­ny przez wie­lu za rewo­lu­cyj­ny i wywrotowy.

Per­ma­kul­tu­ra (po angiel­sku per­ma­cul­tu­re od per­ma­nent, czy­li trwa­łe, cią­głe, nie­prze­rwa­ne i agri­cul­tu­re rol­nic­two) – jest filo­zo­fią zin­te­gro­wa­ne­go pro­jek­to­wa­nia śro­do­wi­ska i obej­mu­je ogrod­nic­two, archi­tek­tu­rę, eko­lo­gię, a nawet zarzą­dza­nie pie­niędz­mi i pro­jek­to­wa­nie spo­łecz­no­ści. Pod­sta­wo­wą zasa­dą per­ma­kul­tu­ry jest two­rze­nie samo­utrzy­mu­ją­cych się (susta­ina­ble) sys­te­mów, któ­re zaspo­ka­ja­ją wła­sne potrze­by i zago­spo­da­ro­wu­ją swo­je odpady.
 Na pomysł per­ma­kul­tu­ry Bill Mol­li­son wpadł pod­czas wie­lo­let­nich stu­diów nad eko­sys­te­ma­mi lasów desz­czo­wych i pusty­ni Austra­lii, kie­dy to obser­wo­wał, jak orga­ni­zmy łączą się natu­ral­nie we wza­jem­nie dobro­czyn­ne spo­łecz­no­ści. Fakt ten posłu­żył mu w roz­wo­ju nowe­go podej­ścia do upra­wy zie­mi i pro­jek­to­wa­nia spo­łecz­no­ści, podej­ścia któ­re ma na celu sta­wia­nie wła­ści­wych ele­men­tów we wła­ści­wych miej­scach tak, że wza­jem­nie wspo­ma­ga­ją się i pod­trzy­mu­ją w istnieniu.
 Per­ma­kul­tu­ro­wa idea Mol­li­so­na roz­prze­strze­ni­ła się po świe­cie, obec­nie prak­ty­ko­wa­na we wszyst­kich stre­fach kli­ma­tycz­nych – w lasach desz­czo­wych Ame­ry­ki Połu­dnio­wej, na pusty­ni Kala­ha­ri, w ark­tycz­nych regio­nach pół­noc­nej Skan­dy­na­wii, rów­nież w Pol­sce, gdzie z wypra­co­wa­nych w ramach per­ma­kul­tu­ry roz­wią­zań (zda­rza się, nawet nie w peł­ni świa­do­mie) korzy­sta dzi­siaj orga­nicz­no-bio­lo­gicz­ne rol­nic­two, ogrod­nic­two, eko­lo­gicz­ne budow­nic­two oraz oddol­ne ini­cja­ty­wy społeczne.
 Cho­ciaż więk­szość Pola­ków (Euro­pej­czy­ków czy Ame­ry­ka­nów…) nie zna Bil­la Mol­li­so­na, w Austra­lii jest on naro­do­wą iko­ną, gdzie w 1981 roku został wybra­ny „Czło­wie­kiem roku”, po otrzy­ma­niu pre­sti­żo­wej nagro­dy Right Live­li­ho­od Award, zwa­nej też Alter­na­tyw­ną Nagro­dą Nobla, za roz­wój i pro­mo­cję permakultury.
 Poniż­sza roz­mo­wa na temat jego inno­wa­cyj­nej filo­zo­fii pro­jek­to­wa­nia przy­ja­zne­go śro­do­wi­ska mia­ła miej­sce w San­ta Bar­ba­ra (w 2005 roku) przy oka­zji inten­syw­ne­go, dwu­ty­go­dnio­we­go kur­su jaki co roku Mol­li­son pro­wa­dzi w Ojai…
 Usie­dli­śmy przy sto­le. Bill, nie­wy­so­ki, krę­py pan z siwą bro­dą i sze­ro­kim uśmie­chem, jest jed­nym z naj­bar­dziej sym­pa­tycz­nych i dobro­tli­wych ludzi jakich mia­łem oka­zję poznać. Nie­stru­dzo­ny gawę­dziarz – zda­je się posia­dać histo­ryj­kę albo dow­cip na każ­dą oka­zję – jego traf­ne i czę­sto dosad­ne uwa­gi łago­dzo­ne są zawsze ser­decz­nym i zaraź­li­wym śmiechem.

Bill Mollison twórca permakultury

Bill Mol­li­son: …zasa­dy etycz­ne per­ma­kul­tu­ry są pro­ste: tro­ska o Zie­mię, tro­ska o ludzi, oraz rein­we­sto­wa­nie nad­wy­żek w te wła­śnie cele…

Czy­taj dalej